Sztuka vs Sport

Genialne refleksje od Elliott Earls'a

Ostatniej nocy relaksowałem się z moją żoną i pociechami. Oglądaliśmy The Breakfast Club. W 1985 roku John Hughes wymiatał! Zobacz The Breakfast Club – wszystko o tyranii ustalonego porządku społecznego w okresie dojrzewania. Och, to także studium przypadku złego rodzicielstwa. Rzecz w tym, że możemy się wiele dowiedzieć o współczesnej kulturze sztuki z filmów Johna Hughesa.

Widzisz, z jednej strony masz Andrew Clarka, on jest sportowcem, klasowym cwaniaczkiem. Jest też garstka innych postaci, a wśród nich Alison Reynolds, która jest określana jako samotnik, dziwak. I co ważne, Alison Reynolds rysuje, ona jest artystką! Artysta. Mamy napięcie. Mamy dychotomię między sportowcem a artystą. W piramidzie społecznej nastolatków sportowcy i cheerleaderki są na szczycie. To popularne dzieciaki, prawda? Wszyscy inni wypełniają niższe poziomy. Schodzimy na dno i znajdujemy przegranych, geeków, wypalonych i oczywiście, podobnie jak Alison, znajdujemy artystkę.

W naszych amerykańskich dramatach o dojrzewaniu, jest ogromna ilość niechęci, niepokoju i ośmielę się powiedzieć, że nienawiści. Skierowanej z niższych poziomów na szczyt, w stronę sportowców, królowych balu i cheerleaderek, to jest formuła. I nie bez powodu jest to formuła. Wiesz, że to archetyp. Śmiem twierdzić, że prototyp. Teraz tyrania tej piramidy jest wszechogarniająca w okresie dojrzewania i wyzywam cię od powiedzenia mi, kto z nas nie cierpiał pod tym systemem. Szczególnie w The Breakfast Club staje się aż nadto jasne, że księżniczka, mózg, kujon, sportowiec, przestępca i koszykarz – wszystkie te postacie cierpią w ramach tego systemu.

Teraz, kiedy patrzymy na współczesną kulturę sztuki, kulturę dorosłych, a nie jakiś pieprzony film, kiedy my, artyści, w końcu uciekniemy z piramidy nastolatków, w końcu ewoluujemy i dojrzewamy do własnej dorosłości, stajemy się niezależni, my dziwacy, maniacy, wypaleni i artyści, mamy do czynienia z głęboką ironią. Zobacz wreszcie, jako dorośli, w przeciwieństwie do naszej młodości, mamy coś, co nazywa się sprawczością. Mamy moc, mamy moc tworzenia własnej kultury, własnych zwyczajów, zwyczajów i sposobów działania. Co więc zrobiliśmy z tą mocą i jaką właściwie stworzyliśmy kulturę? Oto ironia i zwrot akcji w naszej historii. Można by pomyśleć, że po okresie „cierpienia” na niższych poziomach piramidy społecznej w okresie dojrzewania, wkraczając w dorosłość i roszcząc sobie prawo do tworzenia kultury, artysta stworzy merytokrację. Kulturę, w której jednostki wznoszą się lub upadają, w oparciu o zasługi własnych działań.

Ale myliłbyś się! Mówię ci. Najlepiej dobij się do swojego brunatnego nosa i umiejętności wąchania tyłków, dzieciaku! Ponieważ mamy do czynienia z przeciętnością. Piramida, pieprzona piramida działa w pełni. A my, my to odbudowaliśmy! Mówię poważnie, stary. Widzisz, można się kłócić. Można by z całą mocą argumentować, że najbardziej zbliżoną do merytokracji rzeczą, jaką mamy w kulturze globalnej, jest w rzeczywistości sport; NFL, NBA i Premier League, pieprzony boks, MMA, lekkoatletyka. Ponieważ prostym faktem jest to, że kiedy najszybszy człowiek na świecie, Usain Bolt ustawia się na białej linii, a starter strzela z pistoletu, dziewięć przecinek pięć osiem sekund później, nie ma absolutnie żadnej dwuznaczności co do tego, kto jest najszybszy i kto rządzi niepodzielnie i nie ma nikogo, kto mógłby mu to odebrać. A jego kapitał społeczny i jego kapitał „kapitałowy” (pieniądze gotówkowe) oraz jego władza wywodzą się konkretnie z jego zdolności do działania. Jego szybkości i siły. Obecnie we współczesnej kulturze artystycznej i w mniejszym stopniu w kulturze projektowej, mamy właściwie coś przeciwnego. Antonim merytokracji. Przeciwieństwem jest przeciętność. O ironio!

My, dziwacy, maniacy, wypaleni i artyści z niższych szczebli dorastającej piramidy społecznej, kiedy wreszcie obdarzymy się władzą, tworzymy kulturę, która jako najwyższą wartość stawia kapitał społeczny. Samą popularność! Nie widzisz pieprzonej ironii? Nie widzisz w tym pieprzonej ironii? W okresie dojrzewania dziwolągi i maniacy, wypaleni i artyści są „galaretą” sportowców – są zazdrośni – „nienawidzą”. Ale przynajmniej siła i popularność dżokejów wynika z ich zdolności do występów. Mówię ci stary. Najlepiej zdobądź umiejętności brunatnego nosa i wąchania tyłków! Jestem poważny.

Widzisz, bo to był właściwy moment, w którym jako kultura przeszliśmy od tego, co nazywa się honorową definicją sztuki, do tak zwanej definicji klasyfikacyjnej. Zostań ze mną, nie mdlej teraz, ziomek, dopiero się do tego zabieramy. Zasadniczo oznacza to, że historycznie, tradycyjnie, te rzeczy, które mają zdolność przenoszenia ludzkiej duszy, ducha lub intelektu i wykraczają poza własną formę, zostały uznane za godne miana „sztuki”. Innymi słowy, to gówno to zaszczyt. To zaszczyt, że twoje gówno nazywa się sztuką przez duże „S”. Osiągnąłeś „Sztuka”. Pomyśl o tym. Pomyśl o tym. O idei, że twoja praca musi osiągnąć status „sztuki”. Ale te dni minęły, synu! To już nie jest to, co robimy. Mamy definicję klasyfikacyjną, model podobieństwa rodzinnego. Są w tym dobre rzeczy, owszem.

Ale są też poważne konsekwencje. Teraz twoja praca nie musi nic osiągnąć. Ponieważ to, co mamy, określa się mianem koncepcji otwartej. Widzieć! Nie widzisz tego! nie widzisz tego? Kiedy twoja praca nie musi osiągnąć statusu sztuki, kiedy już jest sztuką z natury, mamy problemy. Dzisiaj, właśnie teraz, te rzeczy wykonane przez artystę już z natury są „sztuką”. No to już poważna bzdura. To jest prawdziwe. Nie zmyślam tego. Tak wygląda system na dzień dzisiejszy. Bądź sobą. Odpalcie swoje dętki i zobaczcie, jak toniemy w rzece gówna pod przykrywką „sztuki”. W tym systemie pozostaje nam trzymanie torby.

Mówiąc dokładniej, zostajemy z kapitałem społecznym jako główną walutą współczesnej kultury artystycznej i przepraszam za mój francuski, ale to jest popieprzone. Bo widzicie, kiedy zrezygnowano z kryteriów, w tej otwartej koncepcji zostajemy z kulturową lokalizacją artysty i marketingiem. Pozostaje nam tożsamość artysty i jego osobowość, oraz autobiografia do ustalenia prawdziwość dzieła. Zatoczyliśmy pełne koło! Pozostaje nam pieprzona popularność jako główne kryterium pracy. Kariera 101 kochanie! Pracuj nad tą narracją. A najlepiej, żeby ta autobiografia była przekonująca, yo! Nie, nie mówię o „popularności” w sposób, w jaki termin ten jest konwencjonalnie używany. Ale mimo wszystko jest to „popularność” – z grupą sympatyków, z grupą, która dzierży władzę, ze strażnikami ognia, z tą grupą, która posiada władzę w świecie sztuki i designu.

Jakkolwiek wyrafinowane może być to pojęcie popularności, nadal jest to kapitał społeczny i popularność jako główna waluta sztuki współczesnej. Rzeczywistość jest taka, że ​​istnieją 2 ścieżki. Jesteś jak Siddhartha pod drzewem Bodhi. Musisz poważnie przemyśleć i podjąć kilka decyzji!

autor: Elliott Earls

tłum. Jakub Skaza


Jebać media społecznościowe. Zainstaluj rozszerzenie do przeglądarki RSS Feed i wklej w nie link poniżej, aby być na bieżąco z tym i z innymi blogami!
slowotokarka.webflow.io/tokarka/rss.xml

Następny post

Poprzedni post